Najwyższym szczytem w Polsce są
Rysy, które mają 2499 m n.p.m.. Wejście na sam wierzchołek od Czarnego Stawu
nie należy do prostych. Znamy wiele historii osób, którym się to nie udało, z
powodu braku kondycji, lęku wysokości, czy też złego przygotowania się do
takiej wycieczki. Jeżeli do tego wszystkiego dodamy cukrzycę, to naprawdę jest
nad czym się zastanowić. Jeżeli chcecie się dowiedzieć jak mi się to udało,
zapraszam do przeczytania opisu poniżej.
Pierwszy dzień.
Morskie Oko.
Na Palenicy Białczańskiej (parkingu
gdzie zostawiliśmy samochody) zjawiliśmy się dość późno i do Tatrzańskiego
Parku weszliśmy około godziny 12.00. Po przejściu przez bramkę, gdzie trzeba
zapłacić za wejście w tym okresie 4 zł za dzień, idziemy czerwonym szlakiem
po asfalcie przez około 45 min. Po tym czasie dotrzemy do Wodogrzmotów
Mickiewicza. za którymi możemy skręcić w prawo na zielony szlak,
którzy prowadzi do doliny Pięciu Stawów Polskich1671m n.p.m.. Natomiast po
lewej stronie jest zejście, też zielonym szlakiem
do schroniska w Roztoce, ale my kierujemy się nadal szlakiem czerwonym w
górę. W połowie drugiej części szlaku napotkamy 4 dobrze przygotowane
skróty, które prowadzą po drodze ułożonej z kamieni (jeżeli ktoś nie czuje się
na siłach, może dalej podążać asfaltową drogą , aż do Morskiego Oka). Pod
koniec zobaczymy po prawej stronie niebieski szlak
prowadzący znowu do Pięciu Stawów Polskich, ale tym razem przez Kępe 1683 m n.p.m. i Świstową Czubę 1763m
n.p.m.. Od tego miejsca mamy około 5 minut do schroniska nad Morskim Okiem
1395m n.p.m.. Cała trasa zajmuje nam około 2-2,5 godziny, chyba że zapłacimy 50
zł i wjedziemy większą część drogi wozem konnym. Ale i tak trzeba będzie
przejść około 20-30 min pieszo. Bez względu na to, jak dostaniemy się do tego
miejsca, zrobi ono na nas wielkie wrażenie.
Polecam również okrążyć Morskie Oko,
zajmie nam to około 40-50min, ale samo przebywanie w tym miejscu sprawi nam
wiele przyjemności.
Po dotarciu do schroniska zameldowaliśmy się i odebraliśmy klucze do pokoi w schronisku, a w zasadzie w Gazdówce, z którą przed wyprawą mieliśmy problem, ponieważ nikt z uczestników wyjazdu nie wiedział, gdzie ona się znajduje. Wiele razy byłem nad Morskim Okiem i zawsze myślałem że w tym miejscu znajdują się tylko dwa obiekty, stare i nowe schronisko. Podczas rezerwacji miejsca dla 12 osób (pół roku wcześniej, inaczej trzeba zapomnieć o noclegu), zostaliśmy poinformowani, że są wolne miejsca dla tak dużej grupy, ale tylko w Gazdówce. W zasadzie w ślepo zdecydowaliśmy się na ten nocleg, bo byliśmy szczęśliwi, że w ogóle go możemy zarezerwować.
I w zasadzie nic dziwnego że nikt z
nas nie zwrócił wcześnie uwagi na Gazdówkę, bo znajduje się za płotem i
wygląda jak budynek gospodarczy. Ale warunki są przyzwoite, choć nie biorąc pod
uwagę cenę, to można by sobie więcej życzyć. Nocleg na łóżku z pościelą
kosztuje 54 zł. a na podłodze 38 zł.
Wrota Chałubińskiego.
Po przepakowaniu plecaków,
postanowiliśmy wybrać się w stronę Szpiglasowego Wierchu (żółty szlak po
prawej stronie, zaraz jak miniemy stare schronisko), a następnie stamtąd na
Wrota Chałubińskiego. Ceprostrada (tak jest nazywany ten szlak na Szpiglasowy
Wierch) jest bardzo ładnym szlakiem, nie jest on trudny, za to roztaczają się z
niego bardzo piękne widoki na schronisko, Morskie Oko i Czarny Staw Pod Rysami.
Warto wybrać się tam i zobaczyć Mnicha z bliska. Przy odrobinie szczęścia można
zobaczyć wspinających się lub powracających taterników z tamtych ścian. My
wybraliśmy się dość późno jak na koniec września, ponieważ godz. 15,40 nie
dawała nam wiele czasu na podziwianie pejzaży. Po upływie 50 min dotarliśmy do
rozdroża, gdzie można iść na Wrota Chałubińskiego 2022m n.p.m. czerwonym szlakiem
lub Szpiglasowy Wierch 2172m n.p.m. żółtym szlakiem.
Wybraliśmy pierwszą opcję, ponieważ drugą już znaliśmy. Przed nami rozpościerał
się widok na Dolinę za Mnichem, po lewej stronie widzieliśmy Mnicha, który nie
wydawał się taki wielki, jak z dołu. Po przejściu 10 min. zaczęła się dość
ostra wspinaczka w górę.
Na miejsce dotarliśmy 40 min później. Widok z Wrót Chałubińskiego niesamowity, można było dostrzec taterników, którzy właśnie dotarli na szczyt Mnicha i powoli zaczęli opuszczać wierzchołek, zmierzając w dół do Doliny za Mnichem. Zachodzące słońce właśnie oświadczyło nam że za chwilę zacznie się ściemniać i trzeba zacząć powrót.
Wracaliśmy tym samym szlakiem, pod
koniec drogi trzeba było wyciągnąć czołówki ponieważ zrobiło się ciemno. O tej
porze roku w Tatrach przed 19.00 panuje zupełna ciemność.
Bardzo ciekawy blog, muszę przyznać :) Polecam również Państwu naszą stronkę o zamiłowaniu do sportów ekstremalnych. Również można obejrzeć jedną z wypraw : http://www.ekstremalnyswiat.pl/img.php?id=268
OdpowiedzUsuńhttp://www.ekstremalnyswiat.pl